Andrzej Sapkowski

Menu:


saga Nowe wydanie Sagi o Wiedźminie


sagaebooki Saga o wiedźminie ebooki po 29,99zł, Trylogia Husycka ebooki po 33,33zł

Pani Jeziora - cytaty

"Rozdział pierwszy"

I jechali dalej, aż przybyli nad jezioro o wodach rozlanych szeroko i pięknie. A pośrodku samym onego jeziora zobaczył Artur ramię w biały atłas przyodziane, miecz cudnej roboty dzierżące. Potem zasię ujrzeli pannę, śmiele stąpającą po wód zwierciadle.

Cóż to za panna tak czarowna? - spytał Artur.

Zwą ją Panią Jeziora - odrzekł Merlin.

Thomas Malory, Le Morte Darthur


----------------------------------------------------------------

Wróżka wyprysnęła z wody, przez moment prezentując się rycerzowi w całej miłej dla oka okazałości. Rzuciła się ku skale, na której leżała odzież. Ale miast chwycić jakie giezło i okryć się skromnie, elfka porwała miecz i z sykiem wydobyła go z pochwy, obracając żelazem nad podziw zręcznie. Trwało to jeden krótki moment, po którym wróżka ukucnęła lub uklękła, kryjąc się w wodzie aż po nos i wystawiając nad powierzchnię wyprostowaną rękę z mieczem.

Rycerz otrząsnął się z osłupienia, puści ł wodze i zgiął kolano, klękając na mokrym piasku. Od razu pojął bowiem, kogóż to ma przed sobą.

- Bądź pozdrowiona - zabełkotał, wyciągając ręce. - Wielki to honor dla mnie... Wielki zaszczyt, o, Pani Jeziora. Miecz ten przyjmę...

- Może byś tak wstał z kolan i odwrócił się? - wróżka wystawiła usta nad wodę. - Może by się tak przestał gapić? I pozwolił mi się ubrać?

Usłuchał.

Słyszał, jak chlupie, wychodząc z wody, jak szeleści odzieniem, jak klnie z cicha, wyciągając je na mokre ciało. Przyglądał się karej klaczy o sierści gładkiej i lśniącej jak krecie futerko. Był to niezawodnie koń wielkiej krwi, niezawodnie zaczarowany. Niechybnie również mieszkaniec Ferie, jak i jego właścicielka.

- Możesz się odwrócić.

- Pani Jeziora...

- I przedstawić.

- Jestem Galahad, z Caer Benic. Rycerz króla Artura, pana zamku Kamelot, władcy Letniego Kraju, a także Dumnonii, Dyfneint, Powys, Dyfed...

- A Temeria? - przerwała. - Redania, Rivia, Aedirn? Nilfgaard? Te nazwy mówią ci coś?

- Nie. Nigdym nie słyszał.

Wzruszyła ramionami. W ręku, oprócz miecza, trzymała buty i koszulę, wypraną i wyżętą.

- Tak myślałam. A jaki dziś mamy dzień roku?

- Jest - otworzył usta, zdziwiony do granic - druga pełnia po Beltane... Pani...

- Ciri - powiedziała machinalnie, kręcąc ramionami, by lepiej ułożyć odzienie na schnącej skórze. Mówiła dziwnie, oczy miała zielone i wielkie.

Odruchowo odgarnęła zmoczone włosy, a rycerz westchnął mimowolnie. Nie tylko dlatego, że jej ucho było zwyczajne, ludzkie, żadną miarą elfie. Policzek miała zdeformowany dużą brzydką blizną. Zraniono ją. Ale czy wróżkę można zranić?


----------------------------------------------------------------

- Dla jasności - odezwała się, trąc stopą o stopę - ja nie jestem elfką. Czarodziejką, to znaczy wróżką, jestem zaś... trochę nietypową. Eee, chyba wcale nie jestem.

- Żałuję, naprawdę.

- Czego niby żałujesz?

- Mówią... - zaczerwienił się i zająknął. - Mówią, że wróżki, gdy zdarzy im się napotkać młodzieńców, wiodą ich do Elflandu i tam... Pod leszczynowym krzykiem, na kobiercu z mchów każą sobie świadczyć...

- Pojmuję - spojrzała na niego szybko, po czym mocno ugryzła kiełbasę.

- Względem krainy elfów - powiedziała, przełknąwszy - to jakiś czas temu stamtąd uciekłam i wcale nie spieszy mi się z powrotem. Względem zaś świadczenia na kobiercu z mchów... Doprawdy Galahadzie, trafiłeś nie na tą Panią, co trzeba. Tym niemniej pięknie dziękuję za dobre chęci.

- Pani! Nie chciałem obrazić...

- Nie tłumacz się.

- Wszystko przez to - wybąkał - żeście urocznie piękna.

- Dziękuję raz jeszcze. Ale nadal nic z tego.

Milczeli czas jakiś. Było ciepł o. Słońce stojące w zenicie przyjemnie nagrzało kamienie. Leciutki wiaterek zmarszczył taflę jeziora.

- Co znaczy... - odezwał się nagle Galahad dziwnie egzaltowanym głosem. - Co znaczy włócznia z krwawiącym ostrzem? Co znaczy i dlaczego cierpi Król z przebitym udem? Co znaczy panna w bieli niosąca graal, półmisek srebrny...

- A poza tym, dobrze się czujesz?

- Ja jeno pytam.

- A je jeno nie rozumiem twojego pytania. To jakieś umówione hasło? Sygnał, po którym rozpoznają się wtajemniczeni? Objaśnij łaskawie.

- Kiedy nie zdołam.

- Dlaczego więc pytałeś?

- A bo to... - zacukał się. - No, krótko rzekłszy... Jeden z naszych nie spytał mając okazję. Zapomniał języka w gębie albo wstydził się... Nie spytał i było z tego powodu siła nieprzyjemności. Więc my teraz pytamy zawsze. Na wszelki wypadek.




powrót do Cytaty "Pani Jeziora"